
30 września,2021
Zegarmistrz Michał Napierała w Gazecie Krakowskiej
W Gazecie Krakowskiej ukazał się wywiad z krakowskim zegarmistrzem Michałem Napierałą, przeprowadzony przez Julię Kalębę. Artykuł dotyczy pojęcia czasu, przemijania i mojej pasji tworzenia drewnianych zegarków. Dla wielu ludzi przemijanie to smutny fakt, ale ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że można czerpać z przeszłości, ale też żyć teraźniejszością i wykorzystywać każdą chwilę.
W artykule opowiadam, że moja pracownia zegarmistrzowska znajduje się w Krakowie, a przechodnie mijający ją, zawsze widzą w witrynie ostatnio wykonany zegarek. Spędziłem już tysiące godzin na tworzeniu kolejnych egzemplarzy i wciąż odkrywam w tym nowe możliwości.
Moje zainteresowanie czasem zaczęło się od religijnego aspektu nieskończoności i życia po śmierci. Potem doszła fizyka i wzory, w których czas zaczął odgrywać istotną rolę. Zrozumiałem, że to coś więcej niż tylko symbol w równaniu.
W mojej pracowni, która wychodzi oknami na wschód, na półkach stoją podręczniki naukowe, poradniki scenopisarstwa i książki o czasie. Jedną z nich, “Teorię nieskończoności” Johna D. Barrowa, szczególnie polecam. To naukowa lektura, ale czyta się ją jak science fiction. Im więcej wiem o czasie, tym bardziej zdaję sobie sprawę, jak wiele jeszcze muszę się nauczyć.
W artykule wspomniano też o “Serialu Mgnienie”, który zrealizowałem. Można go obejrzeć na youtube. Jego bohaterem jest naukowiec, profesor Adam Pokolenieski, który uważa, że gdyby ludzie się nie spóźniali, nasza cywilizacja byłaby o wiele bardziej zaawansowana. Profesor próbuje stworzyć mechanizm, który pozwoli dostrzec najkrótszą możliwą chwilę, tą nieskończenie małą część czasu.
W serialu Pokolenieski krytykuje ludzi za spóźnianie, ale rozumie też, że to nie zawsze ich wina. Nasz dobowy zegar od wieków kontroluje nasze działania. Dopiero później podzieliliśmy czas na godziny i minuty. Około 1500 roku wprowadziliśmy zegary do domów. Wcześniej ludziom wystarczało słońce.
Tworzenie zegarka z drewna dębowego to żmudny proces. Wycinam kształt, wiercę, szlifuję, poleruję, impregnuję. Ten etap trwa od pięciu do ośmiu godzin. Potem wypełniam kształt mechanizmem, montuję wskazówki, które w końcu zaczynają odmierzać czas. To łącznie 52 procedury. W tym procesie nie da się spieszyć, dzięki temu nauczyłem się doceniać każdą sekundę.
Zawsze interesowałem się czasem nie tylko w ujęciu naukowym i filozoficznym, ale też precyzyjnym. Postanowiłem stworzyć swój własny czasomierz. Pomogły mi książki zegarmistrzowskie, które kolekcjonowałem, ale także chęć progresji i odkrywania swoich możliwości.
Zegarki powstają na czarnym biurku, a ja co jakiś czas podnoszę wzrok i widzę ściany kamienicy i barokowy kościół. Kiedyś był tu browar, potem dom kupców, a jeszcze wcześniej… Kto wie? Może właśnie w tym miejscu obserwowano postępy prac przy budowie kościoła.
W artykule poruszam też teorię, że czasu wcale nie ma, że to tylko nasz wymysł. Szukamy nazwy i odpowiedzi na wszystko, co nas otacza. Nazwaliśmy czas czasem, ale w sensie naukowym wciąż nie wiemy, czy to realna substancja, czy tylko wytwór naszej wyobraźni. W żadnej książce nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Link do całego artykułu: Zegarmistrz Michał Napierała w Gazecie Krakowskiej.